niedziela, 24 lutego 2013

29.

Poradnik pozytywnego myślenia (ang. Silver Linings Playbook) - film na podstawie książki o tym samym tytule.


Podchodziłam parę razy do tego filmu. Dlaczego? Za pierwszym razem nigdzie nie mogłam go znaleźć, a jak już znalazłam to się nie chciał włączyć. Za drugim razem zacinał mi się dosłownie co 5 sekund. Za trzecim razem nie dałam rady do końca, ponieważ nie zdążyłam. W końcu czwarta próba okazała się sukcesem. Jak dla mnie taki średni film. Wątpię, aby dostał Oscara. Przyjemnie się ogląda, no ale.. Jennifer wygląda cudownie, a ojciec Pata mnie wkurzał tymi meczami i w ogóle. Przez cały film gościu wzdycha do swojej żony, która załatwiła zakaz zbliżania się do niej, tylko po to aby na końcu gościu zmienił uczucia. Konkurs tańca był świetny. Może jestem za młoda, żeby to zrozumieć. Wiem, mieli problemy psychiczne, no ale proszę was. Chociaż głównych bohaterów się oglądało miło. Mhm, chyba ta notka to masło maślane, ale to właśnie o tym filmie sądzę. Jak komuś się nudzi to niech sobie obejrzy, ale żeby to było coś wielkiego?

Ocena: 5/10


sobota, 23 lutego 2013

28.

Czasami mam wrażenie, że na tym świecie nie jestem nikomu potrzebna. Ludzie nawet by nie zauważyli mojej nieobecności. Bo po co? Jestem bezużytecznym chudzielcem, który nic nie umie. Chyba znowu wprowadzę swoją zasadę o nazwie "do nikogo nie pisze pierwsza, zobaczymy komu na mnie zależy''. Od czego się tym razem zaczęło? Na konferencji mieliśmy ustalić co kupujemy naszej koleżance na osiemnaste urodziny. Na początku poszło gładko. W końcu zaczęły się poboczne tematy typu. raperzy, informatyczne zagadnienia. Skoro nie mówili na temat to zaczęłam pisać coś o kanapkach. W końcu koleżanka oznajmiła ''ty jak zawsze nie temat, weź coś wymyśl''. Nie odezwałam się. Potem to już w ogóle zanikła rozmowa o prezencie. W tym samym czasie zrobiłam drugą konserwację z tą kumpelą co wyprawia osiemnastkę i przyjaciółką. Zaczął się temat chłopaków i po raz kolejny udowodniła, że woli moją zaufaną osobę. Nieważne, że wszyscy mają przede mną tajemnicę. rz koleżanka zaczęła coś mówić, a po chwili zapomniała, że jestem i musiała to przerwać. Bo ja nie mogę nic wiedzieć.Jeszcze znajomi się na mnie obrazili, ponieważ nie podoba mi się ich pomysł na prezent osiemnastkowy, więc powiedziałam im, że sama się składam. Sorry, nie kupię koszulki na której jest piwie, a na jej etykietce cycata postać z LOLa. Sorry, ale nie.
Nie jest łatwo w życiu. Czasem chce się mieć świadomość, że jest się dla kogoś ważnym. Rodzina się tu nie liczy. Chodzi o przyjaźnie i miłość. Wiem, zaczynam marudzić, ale gdzieś muszę. Blog to odpowiednie miejsce. Taka cząstka sieci. Kiedyś to może przeczytam jaką to byłam depresyjną kobietą. To chyba objaw napięcia przedmiesiączkowego.


piątek, 22 lutego 2013

27.

Mieliście kiedyś takie ciche marzenie? Chcielibyście zrobić coś wielkiego, że świat by was zapamiętał? Istnieje spore prawdopobieństwo, że tak.
Co ja bym chciała? Chciałabym wiele rzeczy. Pierwsza z nich jest gra na klawiszach. Niedawno byłam bliska ich kupna, ale zrezygnowałam, ponieważ po chwili by mi się znudziły. A tak to zawsze sobie wyobrażam, że dotykam swoimi palcami białe i czarne przyciski, a z nich wydobywa się dźwięk. Gram swoje ulubione piosenki, a wszyscy się tym zachwycają. Dlatego tak bardzo uwielbiam muzykę fortepianową. Można sie przy niej nieźle rozmarzyć.
Drugie marzenie? Śpiew. Zawsze chciałam śpiewać, jednakże Bóg nie poczęstował mnie tym talentem. Czasami sobie siedzę i wyobrażam, ze mój głos zniewala ludzi, że każdy chciałby mnie poznać. Tańczę, prezentuje swoje stroje itd. A tak na serio to wystarczyłaby mi popularność w internecie tak jak Monika Kazyaka. Pisać piosenki z przesłaniem, nagrywać się i czytać tyle komentarzy i pytań. Niestety.. do tego trzeba być tak pięknym, że w głowach się nie mieści. Cóż, odpada.
Ostatnie, mniejsze marzenie to prowadzenie video-bloga. Tylko jestem straszliwym leniem i nagrywanie tego w powolnym tempie doprowadza mnie do szału. Na deser moje miny i szybkość mówienia pozostawiają wiele do życzenia. No i przeważnie się zacinam. Żeby się wypowiedzieć musiałabym to sobie najpierw napisać.



niedziela, 17 lutego 2013

26.

Piękne istoty (ang. Beautiful Creatures) - film na podstawie pierwszej części Kronik Obdarzonych.


Godzina 11:30 - Poznań. Siedziałam już na sali kinowej z popcornem, cola oraz darmowymi chipsami. Do seansu zostało jakieś 10 minut, a cała sala była pusta. W głębi duszy już stres. Co jeśli będę sama? Ja nie chcę! A tu nagle weszła jedna babka, potem dwie, aż w końcu sala wypełniła się do 9 osób. Na ekranie pojawiła się reklama gadu-gadu, sympatii.pl, a nawet prezerwatyw. Nie wnikam. W końcu o godzinie 12:00 pojawiło się logo. Serce biło jak oszalałe. Główny bohater ma o wiele lepszy charakter niż w książce. Niektóre wydarzenia były takie same. Już im daruje to, że ominięto parę postaci, ale.. JAK MOGLI TAK ZMIENIĆ OSTATNIE 30 MINUT? Nie mam zielonego pojęcia czy nakręcą następne części, ale chyba tak. Zresztą.. nie wiem jak to rozwiążą.. Ogólnie nie było źle. Czułam się jakbym była w Gaitlin. Polecam film jeśli chcecie się oderwać od rzeczywistości, ale wielbiciele książki mogą się trochę rozczarować jak ja, ale wielkiej masakry nie ma


Ocena: 7/10 



sobota, 16 lutego 2013

25.

W ostatni poniedziałek nasz papież Benedykt XVI ogłosił, że 28 lutego abdykuje. Zdania na ten temat są podzielone. Niektórzy uważają, że prawdziwy następca św. Pawła nigdy by nie zrezygnował z funkcji. Ja nalezę do drugiej grupy. Miał z tego prawa skorzystać. Skoro przestał się czuć na siłach to dlaczego miałby nie zrezygnować? Teraz padną takie słowa: ale przecież Jan Paweł II też był schorowany! No ok, ale co z tego? Widocznie chciał wypełnić wolę bożą do końca. A że temu już nie pozwala zdrowie.. Według przepowiedni miał być Polak, Niemiec i Murzyn. Nie żebym miała coś do nich, ja ich szanuje. Wątpie w to, że wtedy miałby być koniec świata. Człowiek o innym kolorze skóry jest taki sam jak my. Nie jest od nas gorszy ani lepszy. Tylko normalny.


Jutro zawitam do Poznania. Będę w kinie na ''Pięknych istotach''. Czytałam książkę, dostałam ją dwa lata temu. Nie za bardzo podobają mi się aktorzy, ale cóż. Przeżyję.


piątek, 15 lutego 2013

24.

Chciałam nakręcić filmik z opisem dnia, ale usunęłam niechcący.. Potem myślałam nad walentynkowym nagraniem, ale to za dużo roboty. Pozostało mi opisanie.

Dzień zakochanych. Ich patronem jest święty Walenty, dlatego nazwa nosi Walentynki. Oryginalnie, prawda? Ogólnie to nie lubię tego święta. Moi znajomi twierdza, że Ci co go nie tolerują są zazdrośni o szczęście zakochanych. Nie przeszkadza mi to, że się kochają, bo widujemy takich ludzi na co dzień. Po prostu tego dnia wszystko staje się zbyt komercyjne. Wszędzie serduszka, miłość, ''kocham Cię'' i sratatata. Dlaczego ludzie się tak zachowują tylko 14 lutego, a nie przez cały rok? Nie rozumiem tego. Prawie każdy singiel podzieli moje zdanie, bo w sumie tez by tak chcieli, ale nie zrobiliby z tego takiego wielkiego halo. Osobiście nie dostałam żadnej. Nigdy. W zerówce miałam tylko, ale to się nie liczy. W 5 klasie jakiś koleś wyslał mi dla jaj. O! Dostałam rok temu! Ale też się nie liczy, bo Ci kolesie wyslałi całej szkole. Cóż. Bywa.





Podsumowanie małe:
- dostałam 1 z matmy <3
- nie poszłam poprawiac fizyki
- dostałam 3 z wosu!


niedziela, 10 lutego 2013

23.

 Zastanawiam się czemu dziewczyny pozują nago,a  potem pokazują te zdjęcia w internecie. Dlaczego to robią? Dla szpanu, że są niby takie ''cool''? Mi się wydaje, że to są po prostu zagubione dziewczyny. Nie wiedzą co mają o sobie myśleć. Chcą poznać opinie mężczyzny. Większość potem się napala, a one prawdopodobnie mają większa samoocenę. Tylko że czasami to może gdzieś wycieknąć i będzie strach, że ktoś to zobaczy. Pewnie na początku jest dobrze, ale potem są wyrzuty sumienia, że to zrobiły i chciałaby cofnąć czas. Mogę się mylić, to tylko moje przypuszczenia. Nie wiem czemu o tym napisałam. Tak po prostu przyszłomi do głowy.
Wydaję mi się, że na początku bloga pisałam mądrzejsze rzeczy. Teraz po prostu widać, że jestem tylko nastolatką.



Mam prośbę. Podajcie mi jakieś dołujące, miłosne piosenki. Mogą być stare, które były kiedyś przebojami. Robię sobie playlistę z okazji walentynek. Będzie dołowanie się na całego, a co!


W pierwszy tydzień po feriach wytrzymałam bez komputera. W drugi wyłączałam o 21:00 telewizor i kładłam się wcześniej spać. Co mam zrobić teraz? Mam pomysły, ale to wy musicie pomóc mi wybrać.
a) robienie sobie codziennie zdjęć
b) robienie zdjęc swoich outfitów
c) nakręcenie filmiku na którym byłoby zaprezentowanie outfitu i opis dnia (to byłoby ciekawe)
d) nakręcenie recytacji (codziennie inny wiersz)
e) inne propozycje



ASK

22.



Usunęło mi notkę. Lalalala. W czwartek byłam na zakupach. Zakupiłam sobie dwa lakiery do paznokci. Jeden kolor to czerwony, a drugi? Beżowy? Nie mam zielonego pojęcia.
Następny zakup to krem dove - edycja limitowana. Kasjerka mi wcisnęła przy kasie. Mówiła, że to na całą skórkę i twarz. Nieprawda. Jest idealne tylko do dłoni.
I jeszcze zainwestowałam w żel pod prysznic nivea. Jeszcze nie użyłam, ale na chwilę obecną mogę powiedzieć, że ma ładny zapach.




Znalazłam niesamowitą koszulkę. Musze ją mieć! Chyba zaraz zamówię. Jak dobrze, ze mam oszczędności. Co o niej myślicie?

piątek, 8 lutego 2013

21.

Kolejny tydzień za mną. W sumie to szybko minął ten czas.
W poniedziałek był masakryczny sprawdzian z geografii. No i zaległy z biologii. Wydawał się łatwy, ale z moim szcześciem..
We wtorek - pani oddała z fizyki. Jedyneczka wpadła, za tydzień poprawa. Musze poprawić chociaż na te dwóję! A miałam ambicję na trzy. W czwartek był test z historii. Takiego czegoś w życiu nie widziałam. Tych rzeczy nie było w zeszycie ani w podręczniku! Prawdopodobnie będą 22 oceny niedostateczne na 24 osoby. Fajnie, nieprawdaż?

Co sądzicie o wywoływaniu zdjęć? Ja uważam, że to fajna sprawa, ponieważ za dziesięć lat można sobie usiąść w fotelu, otworzyć album i wspominać jakim było się idiotą.  Zobaczymy jacy byliśmy młodzi,a  potem pokażemy swoim dzieciom. ''A to ciocia Ania'', ''zobacz jaką ciocia Klaudia miała fryzurę'', ''a to twoja mama, kiedyś była niezłą laską''.  Wywołuję zdjęcia mniej więcej 3 razy w roku. Osobiście zapełniłam już trzy albumy od.. prawie dwóch lat. Nie tak źle. Najgłupsze zdjęcia są najlepsze. Prawie na każdą okazję zabieram mojego Canonka i upamiętniam chwilę, które później lądują w albumach. Polecam, abyście robili to samo! :)


niedziela, 3 lutego 2013

20.

Szanuję wasze poprzednie opinie o oszustwie ''Poli''. Wiecie dlaczego jestem na to tak wrażliwa? Ponieważ miałam w klasie dziewczynę, która skłamała całe swoje życie. Nie okłamała tylko tego jak się nazywa, ile ma lat i gdzie mieszka. Kłamstwa nie powinno się tolerować dlatego o niej napisałam. No dobra, twierdzicie, że to jest jej sprawa, ale mogła chociaż napisać, ze wszystko wymyśla, wtedy podeszłabym do tej sprawy inaczej. Zostawiacie tej problem, no dobra. Wasza sprawa. Chciałam was tylko ostrzec, bo inni jej wierzą. Nie powrócę do tego tematu, ale ja będę pamiętać, że podaje się za kogoś kim nie jest.

Większość blogerek z którymi się tu spotkałam ma 12, 13 lub 14 lat, ale mimo tego chcę poruszyć ten temat. Chciałybyście czasem poczuć, ze komuś na was zależy? Nie chodzi o przyjaciół. Chodzi o kogoś więcej. Ta osoba kochałaby was ze względu na wady i zalety. Byłaby podporą w waszym życiu. Niektórzy już doznali tego uczucia. Ja nigdy. Bywałam zakochana.

Przypadek pierwszy - mój dzisiejszy kumpel. Miałam jakąś dziwną ''faze'' i chciałam z nim być, ale przeszło mi jak go zobaczyłam na żywo. Tak, byłam dziwna. No co? Miałam 13 lat. Trwało to jakieś.. trzy albo cztery miesiące?
Drugi przypadek - kolega z klasy gimnazjalnej. odczytywałam wszedzie znaki. Pisaliśmy sobie smsy, aż w końcu przestał się odzywać, bo się dowiedział co do niego czuję. Przeszło mi, kiedy naśmiewał się ze mnie i mi docinał razem z drugim kolegą. Trwało to rok. Miałam 15 lat.
Trzeci przypadek - tu już dłuższa historia. Zakochałam się w chłopaku z technikum. Pisaliśmy na gadu-gadu, smsy i spotykaliśmy. W sumie to trochę jak para się zachowywaliśmy.Całowalam się z nim po raz pierwszy i myślalam, że będzie coś z tego więcej. Przeliczyłam się.  Rozmowa nam się nie kleiła, więc spytałam go wprost czy się mną bawi. Wybuchł bulwersem. Byłam przerażona. Nie poznałam go. Przeprosiłam. Okazało się, że jest chory na nadciśnienie tętnicze i ma słabe nerwy. Wybaczyłam mu. Jednak nastąpiła kolejna kłótnia. Poszło o to, że ja go nie rozumiem, że jestem taka jak wszyscy inni i że JA KŁAMIE z tym co do niego czuje. Nie wytrzymałam. Popłakałam się. Nie chciałam mieć z nim nic do czynienia. Musiałam zapomnieć. Jednak na mój wf przyszedł jak niby nic i się gapił. Nie mogłam się skupić na grze. Gdy wychodziłam z sali, powiedział: ''Cześć, (moje imię)''. Nie wytrzymałam, przytrzasnęłam drzwiami. Gdy wyszłam z szatni, On tam nadal był. Odsunęłam się. Przeprosił mnie, a ja mu wybaczyłam. Znowu. Potem kolejna kłótnia i kolejna. W końcu on nie wytrzymał, że jeśli mam tak robić, to już nie będzie ze mną gadał. Znowu się nie odzywałam. W końcu nadszedł definitywny koniec. Nie dość, że oskarżył mnie, że kiedyś będę palić i pić do nieprzytomności, to jeszcze mnie okłamywał. Pewnego dnia potkałam się z nim niedaleko placu zabaw. Rozmowa była drętwa. Nawet nie chciał się za bardzo przytulać. Szybko poszedł tłumacząc się, że musi iść na j.angielski (a to dziwne, bo zawsze z niego uciekał). Chciałam z nim pogadać, ale gdy w domu weszłam na gadu-gadu, zobaczyłam od niego wiadomość:
‘’Siemanko. Ja muszę ci coś powiedzieć..Ja jak narazie nie jestem gotowy na związek.. Itp
Zasługujesz na kogoś lepszego niż ja .. Wiem że teraz to co pisze może spowodować smutek ale musisz mnie zrozumieć.. Może po prostu nie dorosłem do tego aby mieć dziewczynę lub coś... Mam nadzieje że to zrozumiesz..’’
Przypadkiem poznałam jakąś dziewczynę z jego miejscowości która go zna. Okazało się, że jednak miał dziewczynę, ale go rzuciła. To dlatego mnie okłamywał? To żaden powód. To nie miało już znaczenia, bo po tygodniu chodził z jakąś małolatą z gimnazjum.Miałam wtedy 16 lat. Zakochanie trwało 3 miesiące.


 
Taki tak ''klimat'' do trzeciego przypadku.

sobota, 2 lutego 2013

19.

W końcu odkryłam prawdę. Dziewczyna, która prowadzi blog ''Przygody Poli Smith'' (nas oszukiwała). Zacznijmy od tego, ze znam jej blog od początku. Miała napisane, że mieszkała w Los Angeles, a potem zmieniła na New York. Opisywała swoje życie. Podejrzane mi się wydawało, że jej wróg ma na imię Asia (w NY) i zazdrości owej Oli i jej przyjaciółce chłopaków. Rodzice sobie wyjeżdżali zostawią 16latkę i 14latkę w domu. Ciotka zabierała je w roku szkolnym do babci, gdzie była lato,a  potem do siebie, gdzie nagle w USA była zima. Jeśli dziewczyna chciała komputer, to tata jej od razu kupił. No i końcowa kwestia. Jej zdjęcia. Ładna dziewczyna nawet, tylko że.. hmmm.. to nie ona. Zdjęcia nalezą do jakiejś dziewczyny, która się nazywa Acacia Clark. Gdy jej coś napisałam na ten temat, to usunęła mój komentarz. Ciągle usuwała. Nawet jak napisałam ''wow, kupiłas tyle ciuchów, że mi tyle rodzice nie kupili przez 5 lat''. Zniknęło .
Nie dajmy się oszustce. Gdyby chociaz napisała, że to wszystko wymyśla i to takie ejj mini opowiadanie, ale ona się podaje za te dziewczynę. A niektórzy.. cóż.. wierzą jej.
Jeśli chcecie napiszcie o tym na swoich blogach. Niech Pola (jeśli serio ma tak na imię) zostanie zdemaskowana przez większość ludzi.

piątek, 1 lutego 2013

18.

Podsumowanie tygodnia.

Powrót do szkoły był bardzo ciężki. W końcu nie każdy ma trzy tygodnie laby. Poniedziałek okazał się spokojny. Byłoby dobrze, gdyby wychowawczyni nie stwierdziła, że mam problemy z przynoszeniem usprawiedliwień na czas. Przy okazji zaproponowała nam, ze jak będą chętni to w czerwcu pojedziemy do Warszawy albo do Pragi. Wolałabym opcję numer jeden, ponieważ to nasza stolica, a ja jeszcze nigdy tam nie byłam.
We wtorek miałam sprawdzianz  fizyki, który poszedł mi BEZNADZIEJNIE.
W środę podobnie, tylko wtedy miałam wos. Katastrofa. Te sprawdziany są chyba coraz trudniejsze.
W czwartek miałam z PO z dziwnym gostkiem, który daje szóstki ładnym uczennicom. No i oczywiście jak mają duże cycki. Dobrze, że za 2 tygodnie nasz stary nauczyciel wraca.
A dziś? Przyszła koleżanka na 40 minut, bo się okazało, że kuzynka przyjechała.

Każdy z was pewnie wie co to są wagary. To nic innego jak ucieczka z lekcji. Niektórzy robią to ciągle, inni od czasu do czasu, a pozostali wcale. Dlaczego to robią? Chcą uniknąć sprawdzianu na który nie umieją albo zwyczajnie w świecie nie chce im się siedzieć Przyznam się szczerze. Dzisiaj uciekłam po raz pierwszy. Z początku miałam nie iść, ale jak się okazało to z osiemnastoosobowej grupy nie szedł nikt. Na końcu wyszło na jaw, że zostają cztery osoby, ale to nic. Niemiecki to nie jest jakiś super ważny przedmiot. Udałam się z moimi dwoma koleżankami do biedronki, gdzie zakupiłam chipsy. Parę minut potem usiadłyśmy w jakiejś knajpce. Ja nie jadłam nic, ale A. i K. zamówiły sobie jakieś jedzenie. Niedaleko nas siedziała grupka chłopców z podstawówki. Z dziewczyny zaczęłyśmy rozmawiać o dyskotece karnawałowej, która odbędzie się za półtora tygodnia. W końcu jeden z chłopców się odezwała.
''- Ej! Rozmawiacie o zabawie karnawałowej? Bo ta jeśli chce się przebrać za czarownicę, to niech spojrzy w lustro!'' - krzyknął dzieciak z podstawówki pokazując na mnie. Chciałam odpowiedzieć  mu jakąś riposta, ale w sumie to nie miałam żadnej w rękawie. Moja przyjaciółka jednak uratowała honor naszej grupy. Pierwsze wagary kiedyś musiały nastąpić, nie? Spokojnie, moi rodzice wiedza. mama przyjęła ze spokojem, a tata zaczął marudzić. Jednak to mama bardziej się przejmuje szkołą niż tatuś, więc jest dobrze.