środa, 26 czerwca 2013

50.

Przepraszam, że ostatnio się nie odzywam, ale mam popsuty komputer. Aktualnie jestem na stuletnim laptopie, który ciągle się zacina. Nieważne. Wakacje coraz bliżej, wszystko zaliczone, nie mam sierpnia. Żyć i nie umierać! Ale piszę tutaj z innego powodu. Byłam na wycieczce w Rybojadach, gdzie nie było zasięgu. Wszyscy się zastanawialiśmy gdzie to jest. Jechaliśmy razem z klasą 1d. Po niecałej godzinie dojechaliśmy. To co ujrzeliśmy to była jakaś katastrofa. Mieszkaliśmy w trzydziestoosobowym pokoju bez okien. Firanki w prysznicach był zawieszone na kijach od szczotki, a na trzy sedesy tylko jeden działał. Z początku nawet wody nie było. Młodsza klasa zaczęła się rządzić i zajęła wszystkie łóżka. Z mojej klasy było 11 dziewczyn, a było tylko 8 łóżek. W rezultacie dwie spały na jednym.
Wybraliśmy się na spacer, aby obejrzeć cegły oraz domy. Kogo obchodziło, ze są takie same jak u nas? Co do obiadu to on był dobry. W końcu ruszyliśmy nad jezioro. Wszyscy się strasznie cieszyli, ale dotarliśmy nad jakiś.. staw. Mogliśmy sobie zjechać z krzesła oraz popłynąć łódką. Darowałam to sobie. Jestem zbyt strachliwa. Po ponad godzinie pojechaliśmy do lasu. A tam co? Bus, który miał nas zawieźć na to jezioro. Ale uwaga. To nie koniec niespodzianek. W środku nie było foteli! Zamiast nich były krzesełka. Kierowca jeszcze je dokładał, bo ich zabrakło. Wszyscy czuliśmy się jak na Safari. Dojechaliśmy w końcu. Nie było piasku, mało było miejsca. Chociaż woda była czysta. To był spory plus. Miejsce było w cieniu i za bardzo się nie opaliłam.Znowu wróciliśmy nad ten staw, Było duszno, gorąco,a  organizatorzy zrobili nam ognisko. To był bardzo zły pomysł. Nawet burza się zaczęła, chcieliśmy wracać do ''pensjonatu'', ale nauczycielki zachęcały nas do przejażdżki łódką. Po wielu namowach wróciliśmy. Ciepła woda starczyła dla pierwszych czterech osób. Nie wiedzieliśmy co ze sobą począć, a ja dostałam bólu brzucha.Udałam się z Julką do drugiego pokoju, aby obejrzeć film. Beznadzieja. Dziewczyny z 1d ciągle gadały, więc wyszłam. W kuchni znalazłam Klaudię i Monikę, więc zaczęłyśmy grać sobie w ''łyżeczkę'' (odpowiednik butelki). Noc była szalona. Darii i Kasi odwalało, Mikołaja przyłapano na tym, ze się schlał. Pierwsza klasa tak marudziła, że nie mogłam spać. Pani zaczęła ich uspokajać, ze klasa 2a jest grzeczna i potrafi się zachować. Jeden chłopak na to, że udajemy, a ja: ''może dlatego, ze ciągle gadacie, dlatego nie możemy spać?'' Koleżanki wyciągały telefon spod łóżka kijem od szczotki. O 6:30 dziewczynie zadzwonił budzik, ale wszyscy byliśmy tak zmęczeni, ze nie chciało nam się ruszyć go wyłączyć. Śniadanie sympatyczne. Leżeliśmy na łóżkach aż w końcu wróciliśmy do domu. Warunki nie były zbyt ciekawe, ale dzięki temu mamy fajne wspomnienia!



















2 komentarze: